Wnętrze pomieszczenia jest urządzone bardzo gustownie. Na pierwszy plan wybijają się bardziej chłodniejsze kolory : brąz i czerń z lekką domieszką czerwieni.
Uśmiecham się delikatnie, zsuwając z ramion kurtkę i dostrzegając ciemnowłosą przyjaciółkę. Poprawiam nerwowo ramiączko torebki, ruszając w jej kierunku.
- Cześć - zaczynam cicho, a brunetka podskakuje nerwowo na swoim miejscu, podnosząc się z niego.
- Ania - mówi z uśmiechem, obejmując mnie lekko i całując w policzek. - Miło cię znów widzieć - przytakuje głową, siadając naprzeciwko niej. - Zamówiłam ci latte i szarlotkę. Tak, jak lubisz.
W tym samym momencie podchodzi do nas kelnerka z zamówieniem. Uśmiecham się delikatnie na widok ulubionego ciasta i zapachu ukochanej kawy. Upijam jej łyk, zerkając na Izę z uśmiechem.
- Opowiadaj, jak było wczoraj na treningu Zenitu - uśmiecha się szeroko, pociągając spory łyk karmelowego cappuccino. - Chcę znać każdy szczegół - niecierpliwi się, na co kąciki moich warg, unoszą się na nieznaczną wysokość.
Pokrótce zdradzam jej szczegóły wczorajszego dnia , a w szczególności wieczoru. Brunetka potakuje głową z uśmiechem.
- W końcu poznałaś Matta - kwituje po chwili ciszy.
Spoglądam na nią zamyślonym wzrokiem.
- Nie tylko jego - marszczę brwi, kręcąc głową.
- Jednak to na nim zależało ci najbardziej - dodaje, poruszając charakterystycznie brwiami , na co wywracam teatralnie oczami.
- Zmieńmy lepiej temat....opowiadaj , jak ci się żyje w Rzeszowie? - odstawiam już niemal puste naczynie na dębowy blat, przyglądając się przyjaciółce z uwagą.
- Cóż..jest świetnie. Na prawdę nie spodziewałam się takiego , ciepłego przyjęcia. Czuję się , jak u siebie w domu i wreszcie robię to, co kocham. - mówi z tajemniczym uśmiechem, na co unoszę lewą brew do góry.
W pewnym momencie wymianę naszych zdań przerywa dzwonek telefonu. Iza momentalnie odnajduje swoją komórkę w kieszeni kurtki, zerkając z dziwnym wyrazem na wyświetlacz i szepcząc ciche za raz wracam, odchodzi od stolika.
W pewnym momencie wymianę naszych zdań przerywa dzwonek telefonu. Iza momentalnie odnajduje swoją komórkę w kieszeni kurtki, zerkając z dziwnym wyrazem na wyświetlacz i szepcząc ciche za raz wracam, odchodzi od stolika.
- Ania...bardzo cię przepraszam, ale muszę już wracać - zaczyna, zarzucając na ramiona kurtkę - Do zobaczenia na meczu - żegnamy się buziakiem w policzek i każda rusza w swoją stronę.
*Tego samego dnia, godzina 16*
Razem z Rosjanką czekamy przed halą na przyjazd siatkarzy Rosyjskiego klubu. Bardzo cieszę się na dzisiejsze spotkanie, ponieważ oba zespoły są mi bardzo bliskie, a ich walka może być na prawdę wspaniałym widowiskiem.
Z zamyślenia wyrywa mnie nagłe szturchnięcie w ramię. Marszczę brwi, rozluźniając je , gdy dostrzegam przed sobą roześmianą brunetkę z którą witam się buziakiem w policzek.
Z zamyślenia wyrywa mnie nagłe szturchnięcie w ramię. Marszczę brwi, rozluźniając je , gdy dostrzegam przed sobą roześmianą brunetkę z którą witam się buziakiem w policzek.
- Nadia , poznaj Izę....Iza, to jest Nadia - mówię z uśmiechem, na co dziewczyny witają się uściśnięciem dłoni.
Spędzamy kilka chwil na rozmowie, którą przerywa przyjazd Rzeszowskiej drużyny. Uśmiecham się na widok czerwonego autokaru z wielkim napisem MISTRZ POLSKI. Każdy z siatkarzy wysiada z ogromnym skupieniem, wypisanym na twarzy, witając się jedynie z Izą żółwikiem, oprócz Thomasa, który całuje ją w policzek.
Całemu , temu obrazkowi przyglądam się z zaskoczeniem, ale nie mam czasu drążyć tematu, ponieważ dostrzegam autobus gospodarzy. Uśmiecham się szeroko na widok siatkarzy, witając się z każdym lekkim uściskiem i szepcząc ciche powodzenia. Polubiłam ich. Nawet bardzo i to właśnie przeważyło.
Całemu , temu obrazkowi przyglądam się z zaskoczeniem, ale nie mam czasu drążyć tematu, ponieważ dostrzegam autobus gospodarzy. Uśmiecham się szeroko na widok siatkarzy, witając się z każdym lekkim uściskiem i szepcząc ciche powodzenia. Polubiłam ich. Nawet bardzo i to właśnie przeważyło.
Kręcę bezwładnie głową, podążając za blondynkę w kierunku naszych miejsc na trybunach. Punkt 17 roznosi się gwizdek sędziego, który oznacza początek spotkania. Pojedynek, jest bardzo zacięty. Walka w każdym secie toczy się punkt za punkt, a o zwycięstwie decydują nerwowo końcówki. Właśnie zaczyna się tie-break. Zaciskam mocno kciuki za obie drużyny. Serce podpowiada mi sukces Resovii, a rozum wykrzykuje nazwę Rosyjskiego klubu.
Ostatnia akcja meczu. Piłka meczowa dla Zenitu. Zagryzam delikatnie dolną wargę, wpatrując się w wędrującego za linię 9 metra Amerykanina. Kozłuje leniwie piłkę, przyglądając się jej uważnie. Obejmuje ją dłońmi, wyrzucając na sporą wysokość do góry i uderzając w niebiesko-żółtą Mikasę z całych sił. Wojtaszek niestety nie radzi sobie z przyjęciem zagrywki , co kończy się nieczystym rozegraniem i postawionym na Kurku blokiem. Koniec piątego seta i zwycięstwo drużyny z Kazania. Po hali roznosi się wrzawa zadowolonych kibiców. Zawodnicy dziękują sobie pod siatką, a Ja odczuwam smutek z powodu przegranej ukochanego klubu. Spuszczam wzrok , kręcąc głową. Po chwili z uśmiechem obserwuje siatkarzy siedzących na płycie boiska, odszukując wzrokiem swojej przyjaciółki, która tonie w ramionach zawodnika z numerem dwa. Odwracam głowę w drugą stronę. Dostrzegam Andersona, który biegnie pośpiesznie w moim kierunku.
- Wygraliśmy - mówi z uśmiechem małego dziecka, mocno mnie do siebie przytulając.
- Wiem - odpowiadam cicho - Jeszcze mocniej mnie przytulisz, a udusisz - śmieje się, a siatkarz zmieszany odsuwa się na nieznaczną odległość.
- Wybacz - zdenerwowany ociera kark - Postanowiliśmy uczcić dzisiejszą wygraną - dodaje z radością. - Piszecie się na to?
Spoglądam niepewnie na blondynkę, ale ona uśmiecha się, przytakując głową.
- To super - siatkarz klaszcze w dłonie, kierując się w stronę boiska.
Od autorki : Jest i drugi rozdział. Dziękuję za tyle miłych słów i przepraszam za błędy. Każdy jest człowiekiem i niestety błędy się zdarzają, za co przepraszam :)
Patyyk Ania wyjechała do Rosji na wymianę międzyszkolną i okazało się, że Nadia to córka trenera Alekno, dlatego pojawiły się na treningu drużyny z Kazania. :) Mam nadzieje, że rozwiałam twoje wątpliwości :)
Do następnego, pozdrawiam ! :*
Ostatnia akcja meczu. Piłka meczowa dla Zenitu. Zagryzam delikatnie dolną wargę, wpatrując się w wędrującego za linię 9 metra Amerykanina. Kozłuje leniwie piłkę, przyglądając się jej uważnie. Obejmuje ją dłońmi, wyrzucając na sporą wysokość do góry i uderzając w niebiesko-żółtą Mikasę z całych sił. Wojtaszek niestety nie radzi sobie z przyjęciem zagrywki , co kończy się nieczystym rozegraniem i postawionym na Kurku blokiem. Koniec piątego seta i zwycięstwo drużyny z Kazania. Po hali roznosi się wrzawa zadowolonych kibiców. Zawodnicy dziękują sobie pod siatką, a Ja odczuwam smutek z powodu przegranej ukochanego klubu. Spuszczam wzrok , kręcąc głową. Po chwili z uśmiechem obserwuje siatkarzy siedzących na płycie boiska, odszukując wzrokiem swojej przyjaciółki, która tonie w ramionach zawodnika z numerem dwa. Odwracam głowę w drugą stronę. Dostrzegam Andersona, który biegnie pośpiesznie w moim kierunku.
- Wygraliśmy - mówi z uśmiechem małego dziecka, mocno mnie do siebie przytulając.
- Wiem - odpowiadam cicho - Jeszcze mocniej mnie przytulisz, a udusisz - śmieje się, a siatkarz zmieszany odsuwa się na nieznaczną odległość.
- Wybacz - zdenerwowany ociera kark - Postanowiliśmy uczcić dzisiejszą wygraną - dodaje z radością. - Piszecie się na to?
Spoglądam niepewnie na blondynkę, ale ona uśmiecha się, przytakując głową.
- To super - siatkarz klaszcze w dłonie, kierując się w stronę boiska.
Od autorki : Jest i drugi rozdział. Dziękuję za tyle miłych słów i przepraszam za błędy. Każdy jest człowiekiem i niestety błędy się zdarzają, za co przepraszam :)
Patyyk Ania wyjechała do Rosji na wymianę międzyszkolną i okazało się, że Nadia to córka trenera Alekno, dlatego pojawiły się na treningu drużyny z Kazania. :) Mam nadzieje, że rozwiałam twoje wątpliwości :)
Do następnego, pozdrawiam ! :*
Hej, zapraszałaś mnie do siebie, więc jestem! :)
OdpowiedzUsuńOch, jak tu ładnie! *.*
A rozdział? Cudowny! Jestem oczarowana. Mimo, że nie jestem fanką siatkówki, zostanę. :) Wybacz za beznadziejny komentarz, ale przy kolejnym rozdziale będzie już bardziej związany z treścią. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. :)
Informuj mnie o nowościach.
Buziaki :*
Dziękuje za zaproszenie.
OdpowiedzUsuńJestem. Bardzo fajne połączenie siatkówki ze skokami. Rozdział rewelacja
Weny
Buziaki
No błędów kilka jest i to dosyć rażących, ale jak przeprosiłaS to ci wybaczam :D Rozdział bardzo fajny i w ogóle nie zgadzam się na to, żeby rosyjski klub wygrywał nad polskim. Tak być nie może :P
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy pojawiają się tu skoki :P
Czekam na więcej i pozdrawiam ;*
Cześć :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że Metju i impreza? :D Mam nadzieję, że pan siatkarz weźmie w obroty Annę :D I ciekawi mnie sytuacja między Izą i Thomasem :D
Bardzo przyjemny rozdział :D
Pozdrawiam i weny! :D
P.S. Zapraszam też do siebie jeśli miałabyś czas i ochotę http://how-to-let-you-go.blogspot.com/ :))
Rozdział jest genialny! Nie ma co marudzić na błędy, bo bez błędów nie ma ideałów ^^
OdpowiedzUsuńWybacz, że zostawiam po sobie mało ogarnięty i rozpisany komentarz, ale chciałam bardzo przeczytać rozdział, a w międzyczasie dostarczam swojemu umysłowi wiadomości o ekologii itd. :v
Czekam na kolejny i obiecuję, że tam bardziej się przyłożę :D
Buziaki ;*
Łee, byłam pewna że na spotkanie Anię zaprosił jeden ze skakajców, a tu jednak jej przyjaciółka :D No cóż, nie każdy rodzi się jasnowidzem ;)
OdpowiedzUsuńImpreza = nieprzewidziane zwroty akcji. Tego natomiast jestem pewna :D Ciekawe, co się na niej wydarzy ;)
Pozdrawiam i weny życzę! :))
Już niedługo przybędę z komentarzem! :)
OdpowiedzUsuńJest godzina 2 w nocy a ja już przeczytałam kilka zaległych rozdziałów i zabrałam sie za Twój. Przyznam Ci szczerze, że na początku podchodziłam z lekkim dystansem do Twojego bloga, gdyż jakoś nigdy specjalnie mnie nie ciągnęło do opowiadań o sportowcach. Jednak postanowiłam się przełamać i nie żałuję, a wręcz tu zostanę chyba do końca ;) Twoje opowiadanie przypomina mi trochę moje wlasne kilka lat temu, kiedy marzyłam o tym aby poznać mój ulubiony zespół (przy czym poznanie drużyny siatkarskiej byłoby bardziej realne niż spotkanie z moim ulubionym zespołem xD). czytało mi się to tak szybko, że nim sie obejrzałam przeczytałam wszystko! Musisz mi jednak wybaczyć jedną rzecz, otóż nie mam głowy do nazwisk. Czasem jest mi ciężko zapamiętać imię, kiedy mi się ktoś przedstawia. No ale nie wnikajmy w to xD
UsuńDo tej pory też się zastanawiałam o co chodzi z tym wyjazdem ale jak już wiem, że to chodzi o wymianę to jakaś część moich wątpliwości się wyjaśniła :P
Jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy Anii i co ją jeszcze spotka w czasie pobytu w Rosji. Może jakiś mały romansik z siatkarzem? :D
Czekam na nowość i życzę Ci dużo weny ;)
Pozdrawiam ;)
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochana, parę błędów się znalazło, ale kto by zwracał na nie uwagę, wiadomo, człowiek nie maszyna, nie wszystko musi być idealnie. U ciebie za to treść nadrabia wszelkie niedociągnięcia, bo rozdział jest świetny :)
No no, szykuje nam się impreza. I chyba nie trzeba być wielkim jasnowidzem, żeby wiedzieć, że na pewno sporo tam się wydarzy :D
Wiesz... ja bym osobiście jednak wolała, żeby to polskie klub wygrał, a nie rosyjski :) Czekam także na pojawienie się skoków. Intryguje mnie to, w jaki sposób je tutaj wprowadzisz.
Buziaki :**
Jeśli chodzi o kwestie techniczno- ortograficzne to w tych sprawach byłam zawsze lekko gamoniowata więc akurat o to nie będę się czepiać. Co do reszty nic nie obiecuję :P
OdpowiedzUsuńTak się domyśliłam, że Ania mogła wyjechać na coś w rodzaju wymiany. Nie wiadomo kiedy i w jakich okolicznościach dowiedziała się, że córka Pana u którego będzie mieszkać jest trenerem tego a nie innego ale jakoś specjalnie nie wydaje się być tym faktem zaskoczona. No chyba, że jeszcze się z ciężkiego szoku nie otrząsnęła a to inna sprawa.
Jest Matt, jestem i ja. Póki co pojawił się ze dwa razy, jak dobrze liczę, ale mam nadzieję że szybko się to zmieni.
Rzadko zdarza się, żeby w jednym opowiadaniu autor zdecydował się połączyć dwie dziedziny sportu i dlatego jestem bardzo ciekawa w jaki sposób wprowadzisz ich tutaj.
Podsumowując- opowiadanie wciąga i będę tu zaglądać. I niech Ci nawet przez głowę nie przejdzie, żeby porzucić tą historię bo inaczej znajdę Cie a wtedy nie ręczę za siebie.
Witaj.
OdpowiedzUsuńRozdział czytało mi się przyjemnie i dość szybko. Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Polki, gdyż polubiłam tę dziewczynę . Przepraszam, że tak krótko, ale muszę iść się pouczyć. Następnym razem możesz liczyć na dłuższy komentarz.
Pozdrawiam ,
http://wzburzone-fale.blogspot.com/
Na samym początku bardzo przepraszam, że zjawiam się dopiero teraz, mam nadzieję, że mi wybaczysz. :)
OdpowiedzUsuńKochana, ten rozdział jest wspaniały! :D
Sposób, w jaki opisywałaś przebieg tie-bracka, a właściwie ostatniej piłki, był piękny. ♥
Wygrana rosyjskiego klubu... Nasza bohaterka była rozdarta między Rosją, a Polską, ale de facto każdy wynik by ją zadowolił, prawda? :)
Impreza z okazji wygranej... no, no, no.. ;) Już się nie mogę doczekać! :D
Buziaki! ;*