środa, 20 stycznia 2016

Pierwszy ; Jutro czeka nas mecz z Resovią.

Ania

Pośpiesznie zajmuję swoje miejsce w samochodzie blondynki, ocierając o siebie chłodne dłonie. Nie spodziewałam się zbytnio wiele po tutejszej pogodzie, ale chłód znacznie przewyższa moje oczekiwania nie koniecznie na plus.
- No to jedziemy - komunikuje z uśmiechem Rosjanka, ruszając spod lotniska.
Spoglądam na nią z bladym uśmiechem. Jej rysy twarzy nie koniecznie mówią o tym, że jesteśmy w tym samym wieku, a nawet podobnym. Znacznie mocniej wyrzeźbiona twarz i ten jej lodowaty wyraz, mimo goszczącego na wargach uśmiechu. Po plecach przebiega nie przyjemny dreszcz, na co uciekam wzrokiem w boczną szybę. Z grymasem obserwuję tonące w mroku budynki miasta i kilka oświetlonych latarniami uliczek.
Po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu . Odpinam pasy, otwierając drzwiczki i z uśmiechem, spoglądając na nie wielki, ale piękny dom. Potrząsam lekko głową, zamykając za sobą drzwi i pomagając dziewczynie wyjąć mój bagaż z bagażnika.
- Mam nadzieje, że ci się spodoba - mówi , przepuszczając mnie w furtce, a później w drzwiach - Już jesteśmy - krzyczy, na co lekko przytakuję głową i uśmiecham się w stronę kobiety w średnim wieku, która wychodzi nam naprzeciw.
- Ty musisz być Ania - zaczyna z uśmiechem, obejmując mnie lekko - Miło cię poznać i gościć - dodaje, całując w policzek. - Kolacja za piętnaście minut - informuje, kiedy w towarzystwie blondynki, wspinam się po schodach.
- Tutaj jest twój pokój - uśmiecha się, wskazując na drzwi po lewej stronie - Mój na przeciwko, więc jak będziesz czegoś potrzebować to wiesz, gdzie mnie szukać.
Wchodzę do środka, siadając na skraju łóżka i stawiając walizkę przy sobie. Po woli wypakowuje swoje ubrania, układając na przyszykowanych pułkach.
Marszczę brwi, gdy po pomieszczeniu roznosi się ciche pukanie drzwi, uśmiechając się na widok dziewczyny w niewielkiej szparze.
- Tata się pyta czy nie masz ochoty wybrać się na trening jego drużyny - wyznaje, siadając na łóżku , na co spoglądam na nią z zaskoczeniem.
Zaczynam bić się z własnymi myślami. Nie chcę jej odstraszyć myślą, że jestem tutaj jedynie dla siatkówki. Wzruszam ramionami.
- Jak uważasz - wyznaję, zamykając drzwiczki szafy
- Będziemy do dwudziestu minut - mówi do telefonu, na co uśmiecham się blado.
Tak, jak powiedziała blondynka, tak zrobiłyśmy i właśnie zatrzymujemy się pod halą Zenitu Kazań. Uśmiecham się , podążając tuż za Rosjanką. 
- Tato - krzyczy dziewczyna, wtulając się w ciało potężnego mężczyzny. Znajomego mężczyzny. - To Ania - dodaje, wskazując na mnie , na co uśmiecham się, ujmując dłoń rosyjskiego trenera. 
- Miło cię poznać - mówi z powagą - Może zagracie z chłopakami? - pyta po chwili, na co się zgadzamy. - Przebierzcie się w szatni i widzę was na boisko - wykrzykuje, a blady uśmiech wkrada się na jego wargi. 
- Może jednak lepiej, żebym usiadła na ławce - wyznaje cicho, niepewna swoich siatkarskich umiejętności.
- Przestań Ania - kręci głową, przepuszczając cię w drzwiach - Masz koszulkę - dodaje, podając mi T-shirt z numerem 1.
Przebieramy się pośpiesznie, wbiegając na boisko, gdzie czekają już wszyscy zawodnicy. Zastygam w bezruchu, z otępieniem się im przyglądając. Jeszcze mocniej się zawstydzam, gdy trener wyznaje moje imię, a każda para oczy zatrzymuje się na mnie. Uśmiecham się blado, zabierając jedną Mikasę z koszyka.
- Aniu..- zaczyna obok mężczyzna - Poćwiczysz z Jewgjenim. - wyznaje, wskazując kiwnięciem głowy na Siwożeleza.
Uśmiecham się blado i podchodzę w stronę siatkarza. Przedstawiam się jeszcze raz i zaczynamy ćwiczyć górne , dolne odbicia i przyjmowanie ataków i plasów. Nie potrafię powstrzymać uśmiechu, kiedy siatkarz zaczyna kolejną zwrotkę "Nas ne dogonyat". Przyglądam się Mu z uniesionymi brwiami, kręcąc głową z niedowierzaniem, gdy zmienia repertuar na "Bielyje rozy". Siatkarz podchodzi do Mnie , obejmując i tańcząc w rytm śpiewanej piosenki. Kręcę głową , mimowolnie śpiewając wspólnie z Nim, tak jak reszta rosyjskich zawodników. Oddala się od Mnie, wciąż śpiewając i uderzając z całych sił w piłkę, która leci w stronę trenera. Zasłaniam usta dłonią, starając się nie wybuchnąć śmiechem, tak jak reszta zawodników.
- Dobrze. Dość tego dobrego - wykrzykuje trener Alekno, klaszcząc w dłonie - Nadia, Ania,...będziecie kapitanami - dodaje, na co przytakuję niepewnie głową, stając obok blondynki.
- To ja może wezmę - robię zamyśloną minę - Jewgjenii ! - oznajmiam, puszczając oczko w stronę siatkarza, który zamyka mnie w szczelnym uścisku, całując w czubek głowy.
Następnie w mojej drużynie ląduje Leon, Aszczew, Kobzar, Sałparow i na końcu Matt. Uśmiecham się do niego łagodnie, chociaż fala wzroku i kilkanaście centymetrów więcej, mnie paraliżuje.
Zaczynamy grę. Przeciwna drużyna posyła bardzo silne piłki w moją stronę, ale staram się je idealnie przyjmować.
Po kilkunastu przyjętych zagrywkach i obronionych atakach z grymasem przyglądam się czerwonym rękom. Podnoszę wzrok z trudem przełykając ślinę z niepokojem patrząc na ustawiającego się w polu zagrywki zawodnika. Uginam lekko kolana, wpatrując się w to , jak wyrzuca piłkę do góry i uderza w nią. Przymykam oczy, dobrze widząc, że leci ona wprost na mnie. Po chwili nie czuję bólu. Zero nieprzyjemnego pieczenia z niedowierzaniem, obserwując rozgrywaną akcję i kiwkę rozgrywającego.
- Dziękuję - mówię cicho w stronę Amerykanina, na co odwzajemnia gest.
Mecz kończy się po godzinie wygraną mojego zespołu. Opadam na parkiet boiska ze zmęczeniem.
- Jesteś świetna - rzuca z uśmiechem Rosjanin, siadając obok z butelką wody mineralnej.
Rozmawiam z nim przez dłuższą chwilę dopóki nie przerywa nam głos trenera. Przenoszę na niego swój wzrok, podnosząc się z podłogi.
- Jutro czeka nas mecz z Resovią - krzyczy, a jego głos echem roznosi się po hali.
Uśmiecham się szeroko na dźwięk nazwy swojego, ukochanego zespołu, a po skończonym monologu ze strony trenera uciekam do szatni, przebierając się pośpiesznie i odnajdują w spisie kontaktów , ostatnio wybierany numer.
- Halo? - pytasz cichym głosem, na co uśmiecham się lekko.
- To miałaś na myśli, mówiąc, że zobaczymy się niedługo? - pytam w ojczystym języku, podążając za Rosjanką w stronę samochodu.
Zapada chwila ciszy, ale dobrze wiem, że się uśmiechasz.
- Niespodzianka - mówisz po dłuższej przerwie - Cieszysz się, prawda? - pytasz, na co przytakuję głową.
- Bardzo - dodaję z cichym westchnięciem, zatrzymując się w miejscu. - Brakuje mi tutaj kogoś bliskiego.
Spoglądam na Nadię, która uśmiecha się, sama odbierając od kogoś telefon.
- A jak tam Rosja? - pytasz - Podoba ci się?
- Może być - rzucam z grymasem - Poznałam dzisiaj zawodników Zenitu.
- Co ty mówisz ! Marzyłaś o tym, a...
- Jego też - dodaję z uśmiechem, opierając się o maskę samochodu. - Przepraszam cię , ale muszę kończyć. Zadzwonię później, buziaki. - dodaję, ukrywając telefon w kieszeni i zajmując miejsce pasażera.
Tak mija dzisiejszy dzień, pierwszy w nowym kraju.

*
Za 30 minut.

Zaspanym wzrokiem spoglądam na wyświetlacz telefonu, uśmiechając się blado. Wyswabadzam się z objęć ciepłej kołdry, zabierając z szafy czyste ubrania. Szybki prysznic i zbiegam z uśmiechem po schodach, spinając włosy w luźny warkocz.
- Dzień dobry - witam się z kobietą i blondynką , siedząca przy stole.
- Jak się spało? - pyta ta starsza, a młodsza przytakuje głową. 
- Bardzo dobrze - uśmiecham się, zajmując mniejsze naprzeciw Nadii.
Pośpiesznie jem śniadanie, marszcząc brwi, kiedy czuję nieprzyjemne drganie w kieszeni.

Już na miejscu. 

Uśmiecham się. 

Musimy się spotkać przed meczem.

Odpisuje pośpiesznie, odkładając telefon na stolik. Odpowiedź przychodzi bardzo szybko

Za godzinę.?

Przytakuję głową, zerkając na blondynkę.
- Znasz jakąś dobrą kawiarnię? - pytam, upijając łyk herbaty.
- Tak, zaprowadzę cię - mówi z uśmiechem , odstawiając naczynia do zmywarki.
Uśmiecham się, a po godzinie stoję u progu kawiarni, starając się odszukać cię wśród osób, siedzących przy stolikach.


Od autorki : Mamy pierwszy rozdział. Mam nadzieje, że się komuś spodoba i dziękuję za każdy komentarz pod prologiem. To naprawdę moja pierwsza historia. Dziękuje za tyle ciepłych słów. Dla fanów skoków, mogę zdradzić, że pojawią się oni już za niedługo. Trochę cierpliwości.
Postaram się nadrobić zaległości u was. Udanego dnia i do następnego :*
Jeśli chcecie być informowani o nowościach to zapraszam do zakładki "informowani" ;)

sobota, 16 stycznia 2016

Prolog ; Witaj Rosjo.

Ania

Ostatni raz spoglądam na szczelnie wypełnioną walizkę i roztwartą na oścież szafę. Przygryzam delikatnie dolny płatek wargi, wyliczając na palcach czy wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy na pewno mam. 
- Spakowana ? - słyszę za sobą głos swojej mamy, na co skinam lekko głową - Uważaj na siebie dziecko - dodaje, całując mnie w policzek i pomagając dopiąć pokaźną torbę.
- Co ty w niej masz....kamienie? - pyta z rozbawieniem, ale kręcę głową i wzruszam ramionami.
- Tylko najpotrzebniejsze rzeczy - dodaję z cichym westchnięciem , schodząc z nią na dół.
Stawiam walizkę przy drzwiach, wracając do salonu i siadając na moment na miejscu obok swojego taty, którego wzrok jest wbity w szklany ekran telewizora. Uśmiecham się mimowolnie na widok powtórki meczu. 
- Gotowa? - pyta po chwili, na co przytakuję głową - Więc....komu w drogę, temu czas ! - dodaje, wstając z miejsca i ruszając w stronę drzwi.
Uśmiecham się do siebie, idąc w jego ślady. Zakładam na ramiona ciemną bluzę, a na nos wsuwam przeciwsłoneczne okulary. Wchodzą tuż za nim z domu, ostatni raz spoglądając przez ramię ze smutkiem. Spuszczam głowę, siadając na miejscu pasażera. Po piętnastu minutach jesteśmy na miejscu. 
- Udanej zabawy - mówi , mocno mnie do siebie przytulając - I do zobaczenia za kilka tygodni - macha w moją stronę, a ja uśmiecham się ostatni raz przez łzy.
Szybko przechodzę przez odprawę, od razu znajdując swoje miejsce na pokładzie samolotu. Uśmiecham się blado do kobiety siedzącej obok, wbijając zamyślony wzrok w niewielkie okienko. Przymykam powieki, pogłaśniając muzykę w słuchawkach i zasypiając.
Po kilku godzinnym locie jestem już na miejscu. Z grymasem na ustach patrzę na pogrążony w lekkim półmroku Kazań, odbierając swoje walizki i szukając w tłumie młodej Rosjanki. Uśmiecham się łagodnie na widok blondynki, podchodząc w jej kierunku.
- Ania? - pyta nagle , na co skinam głową. - Miło cię widzieć, Nadia Alekno -dodaje z uśmiechem, przytulając mnie do siebie - Mam nadzieje, że ci się tutaj spodoba - wyznaje i wspólnie kierujemy się w stronę wyjścia.
Witaj Rosjo - myślę z uśmiechem, spoglądając w ciemne niebo.


Od autorki : Czas zacząć pierwsze opowiadanie i podzielić się prologiem. Zapraszam wszystkich do przeczytania i skomentowania i mówię dzień dobry! Do następnego, buziaki ;*